12
wrz-2019

Peru – poszukiwanie tożsamości

Stare powiedzenie „podróże kształcą” wciąż jest aktualne. To właśnie dzięki konieczności obcowania z nowym, nieznanym światem, zmienia się perspektywę i docenia rzeczy, na które w codziennym życiu nie ma często czasu. Świeże spojrzenie na rzeczywistość wzbogaca, szczególnie młodego człowieka, który dopiero poszukuje swojej drogi.

Karolina Poczwardowska Kanion Colca

Spotykałyśmy się różnymi opiniami na temat naszych podróży. W większości były one pozytywne, wyrażały uznanie, zainteresowanie czy nawet podziw. Ale bywały i takie, które szczerze nas zaskakiwały. Niektórzy twierdzili, że w naszej potrzebie podróżowania kryje się nie tyle ciekawość i otwartość na świat, ile chęć ucieczki od otaczającej rzeczywistości. Taki eskapizm pokrywałby rzekomo brak umiejętności głębszej refleksji nad samym sobą. Najczęściej padało pytanie: Po co jeździć po świecie, skoro podróże w głąb siebie są znacznie bardziej wymagające i rozwojowe? Ludzka logika zadziwia. Owszem, w czasach ciągłej pogoni za zyskiem trudno jest zwolnić tempo i łatwo się pogubić, zapomnieć o swoich wartościach i marzeniach. Uważam jednak, że podróże, w których otwieramy się na innych ludzi, skuteczniej pomagają zrozumieć i odnaleźć siebie niż samotne wyprawy do swojego wnętrza. Szanuję i rozumiem potrzebę refleksji nad własnym życiem, ale według mnie w tych rozważaniach przychodzi kiedyś moment na odnalezienie punktu odniesienia, jakim są ludzie wokół nas. To właśnie dzięki konieczności obcowania z nowym, nieznanym światem, zmienia się perspektywę i docenia rzeczy, na które w codziennym życiu nie ma często czasu. Świeże spojrzenie na rzeczywistość wzbogaca, szczególnie młodego człowieka, który dopiero poszukuje swojej drogi. Tak było też w moim przypadku. Kiedy jako studentka wyjechałam w nieznane, w swoją pierwszą podróż za ocean, nie wiedziałam, że dokonają się we mnie tak duże zmiany. Moim głównym celem było zgromadzenie wiedzy o kraju i historii Indian Quechua, zamieszkujących niegdyś tereny współczesnego Peru. Jak się potem okazało, owocem tej podróży było nie tylko napisanie pracy magisterskiej, ale przede wszystkim identyfikacja samej siebie.

twins on tour peru

Z uniwersyteckich murów do Świętej Doliny Inków

Nie bez powodu wyjechałam na studia do Krakowa, a wkrótce potem zdecydowałam się na kontynuowanie studiów w oddalonej o ponad 11 tys. kilometrów Limie. Od najmłodszych lat fascynowały mnie dalekie kraje Ameryki Południowej, ich język, kultura, historia i literatura. Zawsze gdy oglądałam zdjęcia z tamtych stron, słyszałam rytm latynoskich piosenek czy brzmienie języka hiszpańskiego czułam, że w moim sercu budzą się pokłady nowej energii. Nigdy nie potrafiłam określić, dlaczego tak się dzieje. Na lekcjach historii z uwagą słuchałam opowieści o żeglarzu z Genui, który odkrywał nieznane lądy. Nie marzyłam wtedy nawet, że kiedyś i mnie uda się odbyć tak daleką podróż. Pomimo upływu lat zainteresowanie Ameryką Łacińską nie malało. Pogłębiałam zdobytą wiedzę i samodzielnie nauczyłam się języka hiszpańskiego, by zaraz potem udać się w swoją pierwszą podróż do Barcelony. To wtedy pierwszy raz poczułam, że świat stoi przede mną otworem i podaje mi pomocną dłoń.

Podczas studiów licencjackich wyjechałam na wymianę studencką do hiszpańskiej Andaluzji, a gdy pół roku później stanęłam przed wyborem dalszego kierunku edukacji, nie zastanawiałam się długo. Zwyciężyła miłość do literatury oraz możliwość studiowania losów ludów zamieszkujących ukochaną przeze mnie szerokość geograficzną wybrałam literaturę porównawczą na Uniwersytecie Jagiellońskim.

Peru Karolina Poczwardowska

O spełnianiu marzeń i poszukiwaniu własnej tożsamości

Przy wyborze uczelni bardzo ważne dla mnie były możliwości wyjazdu zagranicznego, które przybliżały mnie do spełnienia dziecięcego marzenia o odwiedzeniu krajów Ameryki Południowej. Dlatego wkrótce po rozpoczęciu studiów magisterskich aplikowałam na półroczny wyjazd do Limy, by tam na Pontificia Universidad Católica del Perú studiować losy Indian Quechua. Owocem mojego wyjazdu miała być praca dyplomowa, zgłębiająca problematykę zagubienia międzykulturowego i walki o tożsamość tamtejszych ludów. Chciałam – tak jak peruwiański antropolog Jose Maria Arguedas – dołożyć swoją cegiełkę do odrodzenia piękna indiańskiej kultury, która musiała walczyć nie tyle nawet o uznanie, co o przetrwanie. Zawsze staram się pomagać słabszym i jestem wyczulona na wszelką niesprawiedliwość, problemy kolonizowanych ludów indiańskich były mi więc bliższe niż tematy poruszane przez np. literaturę romantyczną. Wyzysk Indian trwał około 500 lat, wystarczająco długo, by ugruntować wielowiekową nienawiść wobec narodu agresorów. Aż do końca XIX wieku indiańską kulturę uważano za bezwartościową i dążono do jej całkowitej zagłady. Z tego względu wiek XX był dla Indian przede wszystkim walką o ponowne zaistnienie w świecie, odnalezienie tożsamości i odbudowanie kultury, która na skutek działań okupantów uległa gruntownym przeobrażeniom. Kultura zachodu przede wszystkim wykreowała negatywny wizerunek Indianina. Na szczęście pojawiali się i tacy, którzy pomimo bezwzględnej kolonizacji, stawali w obronie Indian. Pierwsze głosy protestu pochodzą ze strony religijnych Hiszpanów, których reprezentował brat Bartolome de las Casas. Otwarcie krytykował on okrucieństwa, jakich dokonywali kolonizujący Indian Hiszpanie i współpracująca z nimi część kościoła chrześcijańskiego. Czasy były okrutne i tylko nieliczni gotowi byli stanąć w obronie niewinnych. Gdyby nie głosy sprawiedliwych, takich jak brat Bartolome czy żyjący później kronikarze Felipe Guamana Pomy de Ayal oraz Inca Garcilaso de la Vega, zapewne nigdy nie usłyszelibyśmy o inkaskich opowieściach. Jedyną znaną nam historią Ameryki Łacińskiej byłaby ta, którą stworzyli europejscy najeźdźcy. A mała dziewczynka o czarnych oczach być może nie zainteresowałaby się dziejami Latynoameryki na tyle, żeby chcieć je studiować i wyjechać do Peru…

twins on tour peru

Myli się ten, kto sądzi, że temat tak odległy, jak inkaska walka o tożsamość przeterminował się już pięć wieków temu i niewiele ma wspólnego z naszą rzeczywistością. Współcześnie ludzie nadal walczą o wolność i szukają swojej tożsamości. Choć odbywa się to w zupełnie innych okolicznościach, to jednak uczucia strachu i niepewności jutra pozostają niezmienne. Żyjemy w świecie wielokulturowym, w którym trzeba umieć się odnaleźć. Nam pomagają w tym podróże. Dlaczego? Bo dają możliwość zagłębienia się w rzeczywistość odmienną od tej, w której żyjemy na co dzień. Dzięki nim możemy chociaż na chwilę zaistnieć w wielokulturowym świecie, a także zrozumieć, ja złożoną kwestią jest formowanie się własnej tożsamości w tak dynamicznie zmieniających się warunkach. Aby tego doświadczyć, warto przyjąć postawę otwartą względem inności i tego, co nieznane, bo, jak postulował Ryszard Kapuściński, tylko takie podejście umożliwi nam spotkanie „nowego Innego, który powoli zacznie wyłaniać się z chaosu i zamętu współczesności. Możliwe, że ten Inny zrodzi się ze spotkań dwóch przeciwstawnych nurtów tworzących kulturę jednego, współczesnego świata – z nurtu globalizującego naszą rzeczywistość i z drugiego, zachowującego nasze odmienności, nasze różnice, naszą niepowtarzalność. Że będzie ich płodem i spadkobiercą”.

I my, podróżujące bliźniaczki, gorąco zachęcamy do szukania dialogu i porozumienia z tym, co nieznane. Tylko w ten sposób można wyjść poza granice samego siebie, co zaowocuje zdobyciem wiedzy o innych kulturach, ale też o nas samych.

lamas peru twins on tour

1

 likes / 0 Komentarze
Poleć ten post:

Archiwum

> <
Jan Feb Mar Apr May Jun Jul Aug Sep Oct Nov Dec
Jan Feb Mar Apr May Jun Jul Aug Sep Oct Nov Dec
Jan Feb Mar Apr May Jun Jul Aug Sep Oct Nov Dec
Jan Feb Mar Apr May Jun Jul Aug Sep Oct Nov Dec