23
lut-2016

Jordania: Petra i Wadi Rum

Azja, Jordania   /   Tags: , , ,

Kraj samołapiącego się autostopu, czerwonych pustyń i antycznego, wykutego w skałach miasta.

Odkąd pierwszy raz przeczytałam o czerwonych piaskowcach Jordanii, ta destynacja stała się moim „must-see” na liście podróżniczych i wspinaczkowych marzeń. Pierwszą próbę dostania się do tego kraju podjęłam końcem roku 2012, w którym udałam się do Izraela z zamiarem podróży do Jordanii. Próba zakończyła się niepowodzeniem. O tym dlaczego tak się stało wytłumaczę wkrótce w relacji z Izraela, którą będzie można znaleźć tutaj

Końcem zeszłego roku pojawiły się tanie loty do Ejlat, który znajduje się tuż przy izraelsko-jordańskiej granicy. Na reakcję z mojej strony nie trzeba było długo czekać. Wraz z Piotrkiem z Po rozum do głowy zakupiliśmy bilety na tydzień w terminie około sylwestrowym.

Tuż po wylądowaniu na lotnisku w Ovdzie w Izraelu, które jest oddalone o 80 km od Ejlatu pojawił się problem z wjazdem do państwa. Powodem przetrzymania nas na granicy była irańska wiza w paszporcie Piotrka (o procedurach wizowych w Izraelu będzie można wkrótce przeczytać w relacji z Izraela). Po trzygodzinnej pogawędce zostaliśmy wypuszczeni, ale lotnisko było już zamknięte, więc zmuszeni byliśmy przeskakiwać przez jego bramę. 

 
map of jordan
 
kasia kowalczyk twins on tour jordan familly hospitality

Jordańska gościnność nie zna granic!

Dzięki uprzejmości złapanych na stopa wojskowych, taksówkarzy i studentów z Austrii jeszcze tego samego dnia dotarliśmy do granicy z Jordanią. Wiedziałam, że tuż po jej przekroczeniu będzie trzeba wziąć taksówkę do Aquaby (patrz wcześniejszy post: informacje praktyczne – transport), więc zawczasu postanowiłam poszukać innych turystów, którzy byliby chętni złożyć się na wspólną taksę. Okazało się, że zaczepiona przez nas trójka turystów z Kanady posiada własny samochód i podwiezie nas do miasta za darmo. Nie obyło się jednak bez kłótni z taksówkarzem, który straszył nas policją oburzony naszą skuteczną machlojką i przechytrzeniem taksówkarskiej mafii.

Ale to był dopiero początek autostopowych przygód. Późną nocą, w środku miasta Aquaba na jednej najbardziej ruchliwych ulic, zatrzymał się samochód z czterema Jordańczykami, którzy zaoferowali nam podwózkę. Początkowo wystraszeni, zaufaliśmy obcemu Arabom i wsiedliśmy do auta. Tak poznaliśmy Mahometa, który zaproponował nam nocleg tuż obok pustyni Wadi Rum, do której zamierzaliśmy się dostać kolejnego dnia. Cała jego rodzina przyjęła nas bardzo ciepło, mimo że prawie nikt nie mówił po angielsku. Nazajutrz, po wspólnym śniadaniu wyruszyliśmy do wspomnianego Wadi Rum – miejsca nie z tej ziemi… a raczej z Marsa.

wadi rum kasia twins on tour kowalczyk martian

Panorama Wadi Rum rodem z Marsa

jordania kasia twins on tour wielblad small

Krajobraz pustynny z wielbłądem w tle.

Wadi Rum

Ci, którzy tam nigdy nie byli mogą spróbować sobie wyobrazić czerwoną pustynię między skalistymi wzgórzami. Taką, która swoim krajobrazem przypomina nieco powierzchnię Marsa z filmu „The Martian”, którego kręcono właśnie w tym miejscu. Dla mnie Wadi Rum to jedno najlepszych miejsc do wspinania w piaskowcu, driftowania terenówką po wydmach i popijania beduińskiej herbaty. Najlepiej w towarzystwie prawdziwego Beduina, którego zatrzymaliśmy łapiąc stopa. Umożliwił on nam przeżycie chwil, których nie zapomnimy do końca życia. Pomimo że nie dane mi było wspinać się w piaskowcach Wadi Rum, to krajobraz, wrażenia i doborowe towarzystwo zrekompensowało mi to z nawiązką.

Wioska Beduinów

Jeszcze tego samego dnia, na wieczór wyruszyliśmy do beduińskiej wioski, która znajduje się tuż obok jednego z siedmiu nowych cudów świata – Petry. Na miejscu czekał już Ibrahim-Beduin, którego znaliśmy wyłącznie z Couchsurfingu. Ibrahim wprowadził nas w świat Beduinów, który rządzi się własnymi prawami. Beduini to ludzie, którzy mają odrębny od jordańskiego kodeks i prawo. Dawniej, mieszkali oni w skałach na pustyni, z dala od cywilizacji, trudniąc się wypasem owiec i kóz. Dzisiaj, prawdziwych Beduinów jest coraz mniej, za to coraz częściej zdarza się, że możliwość spędzenia nocy na pustyni jest tylko kolejną z atrakcji przygotowanych dla turystów.

 
kasia kowalczyk twins on tour petra jordan

Przed świątynią w Petrze.

 
petra kasia kowalczyk twins on tour jordan cat

Koty w Petrze

petra kasia twins on tour tea herbata

Herbata z beduinami w Petrze.

 

Petra

Wspomniany wcześniej Beduin Ibrahim jest przewodnikiem i zna całą okolicę. Po krótkiej wędrówce z beduińskiej wioski, znaleźliśmy się w jednym z siedmiu cudów świata. Bilet wstępu do Petry to niemały wydatek – jego cena  wynosi 50 dinarów (250 złotych). Wszelkie próby nielegalnego wejścia na teren skalnego miasta mogą skończyć się aresztowaniem, spędzeniem niezbyt miłych chwil w jordańskim więzieniu i/lub zakazem wjazdu do tego kraju. W Petrze spędziłam cały dzień, a dzięki uprzejmości Ibrahima oraz innych Beduinów poznałam ją od strony niedostępnej dla żadnego turysty.

Petra to ruiny miasta Nabatejczyków, którego historia sięga czasów antycznych. Jego zwiedzanie rozpoczyna się przejściem przez wąwóz As-Siq stanowiący długie na ponad kilometr oraz wysokie na prawie sto metrów wejście do tego cudu świata. Najsłynniejszym i najbardziej rozpoznawalnym elementem skalnego miasta jest „Skarb Faraona” Al-Khazneh, czyli wykuta w skale piętrowa budowla, której przeznaczenie wciąż pozostaje tajemnicą. Drugi po „Skarbie” najważniejszy monument Petry to Ad-Deir, w którym niegdyś prawdopodobnie znajdował się chrześcijański klasztor. Znajduje się on przy końcu trasy, ale uwierzcie, warto dojść do tego punktu, gdyż widok budowli  zapiera dech w piersiach.

Wizyta w Petrze nie oznaczała końca wrażeń sylwestrowej nocy. W mieście roiło się od policji, słychać było strzały, a w powietrzu latały koktajle Mołotowa. Na pierwszy rzut oka widać było, że całe to zamieszanie nie jest radosną celebracją nadejścia nowego roku. Dowiedzieliśmy się potem, że zamieszki były reakcją ludzi na porachunki z lokalnym oszustem wyłudzającym pieniądze. W każdym razie wyszłam na swoje, bo tak wyjątkowego pokazu pirotechnicznego nie miałam jeszcze okazji oglądać, a jego połączenie z nocą sylwestrową zagwarantowało mi mocne (wręcz ogniste) wyrycie tych chwil w pamięci. 

Kasia
Studentka Budownictwa na AGH, pasjonatka wspinaczki i fotografii; francuskojęzyczna strona duetu. Bez pamięci zakochana w Afryce, fascynatka Teorii Wielkiego Wybuchu.

9

 likes / 0 Komentarze
Poleć ten post:

Archiwum

> <
Jan Feb Mar Apr May Jun Jul Aug Sep Oct Nov Dec
Jan Feb Mar Apr May Jun Jul Aug Sep Oct Nov Dec
Jan Feb Mar Apr May Jun Jul Aug Sep Oct Nov Dec
Jan Feb Mar Apr May Jun Jul Aug Sep Oct Nov Dec