mar-2016
O kulisach spotkania z Ryszardem Wagnerem, czyli karnawał w Wenecji
„Buongiorno signora maschera!”
Pierwsze wzmianki na temat weneckiego karnawału pochodzą już z 1268 roku, a związany z nim barwny świat masek nawiązuje do włoskiej commedia dell’arte. Początkowo karnawał trwał od 26 grudnia aż do wtorku poprzedzającego Popielec, a jego zakończenie oznajmiało północne bicie dzwonów kościoła San Francesco della Vigna.
Z czasem jednak kolorowe przebrania stały się powszechnym elementem weneckiej codzienności. Dzięki kostiumom zacierały się zarówno podziały klasowe, jak również różnice między płciami, dzięki czemu, bez względu na wyznawaną religię czy urodzenie, panował społeczny egalitaryzm. Objawiał się on także w obowiązującej wszystkich jednej formie pozdrowienia – buongiorno signora maschera, co znaczy: „dzień dobry, pani masko”.
U schyłku XVIII wieku, kiedy Wenecja znajdowała się pod panowaniem Napoleona, karnawał utracił swój koloryt. Wybitny wódz z obawy przed skrywającą się pod maskami społeczną siłą, która mogła doprowadzić do rewolty, zakazał obchodzenia tej wyjątkowej tradycji. Powróciła ona do miasta za sprawą zafascynowanych teatrem i kulturą młodych wenecjan dopiero w 1979 roku.
Bauta, czyli tradycyjna biała maska zakrywająca całą twarz, noszona była na co dzień, ponieważ w świadomości mieszkańców miasta nie uchodziła ona za przebranie. Do niej zakładano zazwyczaj trójgraniasty kapelusz i długą pelerynę, czyli tabarro. Co ciekawe, taki strój mogli nosić zarówno mężczyźni, jak i kobiety, a podczas ważnych uroczystości państwowych obowiązywał on każdego wenecjanina.
Współczesny wenecki karnawał rozpoczyna się na dziesięć dni przed Wielkim Postem i w głównej mierze stanowi atrakcję przeznaczoną dla turystów. Pomimo, że kostiumy ubierane w trakcie jego trwania są podobne do tych znanych z minionych stuleci, a maski nadal wykonuje się według starych wzorów, to obecna zabawa niewiele ma wspólnego z dawną, XVIII-o wieczną tradycją. Mimo tego warto odwiedzić miasto Casanovy właśnie w tym niezwykłym czasie, bowiem ulice i place zmieniają się wtedy w jedyny w swoim rodzaju teatr. Niesamowite wrażenie sprawia bajeczna oprawa placu San Marco, a delikatny koloryt zimowego pejzażu miasta jest doskonałym towarzyszem karnawałowych zabaw i przemierzających Wenecję korowodów wymyślnie przebranych postaci.
Esto perpetua! Niechaj trwa na wieki!
Nie znajdziecie tu hucznej muzyki czy parad pełnych roznegliżowanych ciał, ale bez obawy – nie rozczarujecie się. Przygotujcie się na udział w kuszącym spektaklu, gdzie jawa miesza się ze snem a niemożliwe nie istnieje… Warto dać się zaprosić do tej niezwykłej zabawy masek. Kto wie, czy oto przed chwilą, w twórczym szale, nie pognał obok nas zakamuflowany Ryszard Wagner, który tworzył swoje dzieła oraz dokonał żywota właśnie w Wenecji? A może to inny, wybitny kompozytor – rudowłosy ksiądz z pobliskiego kościoła La Pieta – Antonio Vivaldi? Jeśli damy się ponieść wodzom fantazji to bez problemu odnajdziemy także malarskiego geniusza koloru i światła – Giorgiona oraz zafascynowanego nim Caravaggia, który przyjechał tu, by podziwiać płótna swojego mistrza. Pozwólmy im przełamać barierę czasu, by mogli spotkać się choć ten jeden raz w atelier renesansowego kolorysty. I chodźmy dalej… opuśćmy weneckie kanały, by wejść w baśniowy labirynt weneckich uliczek zanurzonych w gęstej aurze malowniczej mgły nebbi. W niej skryła się para kochanków, którym anonimowość masek umożliwiła miłosną schadzkę. Intrygujacego wymiaru nadaje spotkaniu atmosfera elektryzującej ciszy i przepełniająca ją kusząca magia gestu. Ich obecność nakazuje noszona przez wybrankę serca wykonana z czarnego aksamitu moretta, przylegająca do twarzy za pomocą trzymanego w ustach guzika. Noszona w ten sposób maska wymusza całkowite milczenie i skazuje na konieczność komunikowania się jedynie w sposób niewerbalny.
TROCHĘ PODRÓŻNICZEJ PRAKTYKI
Wenecję najlepiej zobaczyć właśnie w karnawale, kiedy to oświetlone urokliwym, zimowym światłem miasto przeradza się w jedyny w swoim rodzaju spektakl. Liczni turyści i mieszkańcy miasta Casanovy sprawiają, że w mieście robi się wówczas niezwykle kolorowo. Wszyscy zmierzają w jedno miejsce – na Piazza di San Marco, czyli najpiękniejszy, jak nazwał go Napoleon Bonaparte – salon Europy. Brzmi bajecznie? Owszem, jednak musimy też wiedzieć, że to właśnie w czasie karnawału trzeba liczyć się z największymi kosztami wyjazdu, bowiem hotele i restauracje windują wtedy ceny nawet kilkukrotnie. Dlatego, jeśli musimy liczyć się z rozmiarami naszego portfela, to warto rozważyć wenecką podróż w pozakarnawałowym terminie. Co prawda, nie ominie nas permanentna fala tłumnie zjeżdżających do miasta turystów, ale nasz budżet z pewnością odetchnie z ulgą.
Poza sezonem karnawałowym pokój hotelowy znajdziemy już nawet za 50 zł za noc. Opcjonalnie warto też skorzystać z wyszukiwarki airbnb, szczególnie gdy planujemy wyjazd większą grupą i warto byłoby przemyśleć wynajem części mieszkania lub całego domu.
Sama jednak preferuję jak najczęstszy kontakt z lokalsami, dlatego w trakcie podróży korzystam z portalu Couchsurfing, co też robiłam będąc w Wenecji. Wprawdzie znalezienie hosta w karnawale graniczy niemal z cudem, jednak gdy już się to uda, to niesamowite wspomnienia z wyjazdu gwarantowane. Tak było przynajmniej w naszym przypadku. A to wszystko za sprawą Paolo, który nie tylko ugościł nas w swoim położonym w sercu miasta domu oddając do dyspozycji własny pokój, ale i własnoręcznie przygotował dla nas tradycyjną, wenecką kolację. Dodatkowo wieczory umilały wesołe pogawędki o historiach ludzi, których spotkalismy na swojej podróżniczej drodze. Nie zabrakło także lekcji weneckiego akcentu oraz koncertu na przypominającym latający spodek handpanie, którego Paolo jest ogromnym entuzjastą.
A jak dostać się do Wenecji? Najlepiej autostopem, lub jeśli nie mamy na to czasu, to samolotem. Warto polować na cenowe okazje, które od czasu do czasu pojawiają się wśród ofert tanich przewoźników. Czasem udaje się ustrzelić niezłą ofertę – 9 euro za lot z Berlina to niewiele, prawda?
Orzeł wylądował, ale co dalej? Bezpośredni autobus do Wenecji to koszt 12 euro, dlatego jeśli nie chcemy przepłacać, to warto pokusić się na autostop chociażby do do centrum Treviso. Tam, za 3 euro kupimy bilet na podróż komfortowym pociągiem, który dowiedzie nas prosto pod położony w samym sercu miasta na wodzie dzielnicy Santa Lucia, a stamtąd już rzut beretem od słynnego mostu Rialto.
Witaj w dzielnicy San Marco! To tutaj zaczyna się Twoja przygoda, podczas której odkryjesz zupełnie nową, wyjątkową przestrzeń. Jeśli zastanawiałeś się kiedyś jakby to było znaleźć się mitologicznym Labiryncie Dedala, ale nie jesteś szczególnym fanem brzydkiego Minotaura, to miasto Casanovy będzie dla Ciebie dobrym zamiennikiem mitycznej budowli. A to dlatego, że Wenecja to prawdziwy labirynt wąskich, poprzecinanych licznymi kanałami uliczek, które pozbawione są aut i miejskiego zgiełku. Jadąc do Wenecji warto więc zostawić mapę w domu i pozwolić sobie zgubić się w plątaninie jej ulic, które poprowadzą Cię przez niezwykłą krainę sztuki, dobrego smaku i tęczy kolorów weneckiego karnawału.
K.